Za
oknem szaro i wietrznie. Coś pokapuje z nieba. Zima zbliża się wielkimi
krokami. Zastanawiałam się, jak wyglądała zimowa kuchnia staropolska. Co
jadano? Jak przygotowywano potrawy? Jak je przechowywano? Pierwsze co przyszło
mi na myśl to - kiszenie i oczywiście
kiszona kapusta.
Do dzisiaj pamiętam, jak w szkole podstawowej podczas dużej
przerwy biegliśmy do pobliskiego warzywniaka i kupowaliśmy torebkę kiszonej
kapusty. Torebki były takie z szarego papieru, dzisiaj mówi się ekologiczne –
wtedy innych nie było. Szybko przemakały i sok z kapusty ciekł po rękach, ale
nikt się tym nie przejmował ! Zanim dziatwa wróciła do szkoły, wszystko było
zjedzone. Nie mieliśmy pojęcia, że na świecie istnieją jakieś „ czipsy” czy
inne chrupki, ale i tak byliśmy szczęśliwi i chyba zdrowsi. Dopiero pisząc te
słowa, uświadamiam sobie, że po takiej eskapadzie rozsiewaliśmy w klasie niezły
zapaszek - biedny był nauczyciel, któremu akurat przytrafiły się lekcje z nami!
Kiszenie, to jeden ze zdrowszych
sposobów przechowywania jedzenia. To naturalne źródło witaminy C, B1, B2, B3, które
regulują metabolizm i ułatwiają trawienie białek, tłuszczów i węglowodanów,
wygładzają skórę, wzmacniają włosy i paznokcie oraz zwiększają przyswajalność
żelaza, chroniąc przed anemią. Są dość dobrym źródłem witaminy C, A, E, K oraz
magnezu, wapnia, fosforu i potasu. Kwas mlekowy wytwarzany w procesie
kiszenia działa jak probiotyk, zwiększając
w naszym organizmie ilość korzystnych dla zdrowia bakterii. Kiszonki
wzmacniają odporność organizmu, są lekkostrawne i pomocne w odchudzaniu.
Także surowa, świeża kapusta jest bardzo zdrowa.
Brukselka zawiera sporo kwasu foliowego, wit.C i
potas. Jarmuż zawiera witaminę K,C, A, PP i inne. Kalafior, kalarepę i brokuł
też uważa się za kapustę. Więcej informacji na temat wartości odżywczych
kapustnych znajdziecie tu: http://www.swiatkwiatow.pl/poradnik-ogrodniczy/kapusty--rodzaje-i-wartosci-odzywcze-id762.html
No to co i jak kisili nasi przodkowie?
To
samo co my dzisiaj : kapustę, buraki, ogórki, mąkę na żur , ale także jabłka i
inne owoce. Co prawda kiszonki były bardziej popularne na stołach biedniejszych
warstw społecznych, ale skoro przepis na barszcz (a właściwie żur) znalazł się
w najstarszej książce kucharskiej Compendium Ferculorum, oraz w spisanej ok.
1686 roku rękopiśmiennej książce kucharskiej z dworu Radziwiłłów, to
znaczyłoby, że i szlachta nie gardziła takim jadłem.
Kiszenie kapusty:
Kapusta kiedyś uważana była za potrawę prostych ludzi.
Uprawiano ją w każdej zagrodzie i stanowiła podstawę jadłospisu polskich chłopów,
później coraz częściej stosowano ją w daniach podawanych na szlacheckich
stołach. Sam proces kiszenia był nie lada ceremoniałem. Kiszono przeważnie w
beczkach, a te należało najpierw odpowiednio przygotować. Przede wszystkim
beczka musiała być nieskazitelnie czysta, co osiągano poprzez wyparzanie – na
dno beczki wkładano rozgrzane kamienie na podkładce i polewano
je wodą, przy jednoczesnym szczelnym zakryciu otworu. Jeżeli podczas lata
beczka w wilgotnej piwnicy pokryła się pleśnią, dodatkowym zabiegiem powinno
być siarkowanie. Beczki myto gorącą wodą z dodatkiem sody (informacje
zaczerpnięte z książki Kazimiery Pyszkowskiej „Gospodarstwo domowe”). Potem
następowało to najważniejsze;
„Na
białym lnianym prześcieradle rozciągniętym na klepisku składano piękne, dorodne
główki kapusty. Część osób obierała główki z zewnętrznych, przybrudzonych
liści. Odrzucane liście i głąbie kapuściane wrzucano do wiklinowych koszyków i
wynoszono do przeznaczonej na to szopy. Przygotowane były dwie lub trzy
szatkownice. Przy szatkowaniu pracowali doświadczeni w tej pracy. Z
namaszczeniem brano główkę, wkładano do pudełka i szatkowano, szatkowano do
dużych pojemników. Pełne pojemniki, przez młodych, silnych gości, wsypywano do
beczki – oczywiście
wsypywano zszatkowana kapustę. A
w beczce - to dopiero impreza. Tam dwaj młodzieńcy, którzy będą ubijać kapustę.
Oczywiście, wcześniej był cały obrzęd przygotowawczy. Musieli zawinąć nogawki
spodni wysoko nad kolana. Nogi wymyli najpierw w jednej, później w drugiej i
trzeciej wodzie, wytarli specjalnym ręcznikiem i weszli do beczki, po
drabinkach weszli. Były takie specjalne drabinki do wchodzenia do beczki na
kapustę. Ich praca była bardzo odpowiedzialna, bo kapusta musiała być dobrze
ubita.”
Do beczki z kiszoną
kapustą można było dodać marchewkę, liść laurowy, jabłka lub koper, to zależało
od tego, do czego miała być później użyta – na zupę czy jako surówka. Na wsiach
kiszoną kapustę nazywano „ krową w beczce” , bo zastępowała mięso w zimowe dni.
W Polsce istnieje, chyba
jedyne na świecie, muzeum kapuściane. Mieści się ono w Charsznicy w Małopolsce
niedaleko Miechowa. Ponoć kapustę kisi się tam już od XIV w., a przepis przekazuje
się z pokolenia na pokolenie. Już wiem dlaczego ulubioną potrawa mojej mamy był
groch z kapustą! Przodkowie mamy pochodzili z okolic Miechowa.
Kiszonki (nie tylko
kapusty, kisić możemy właściwie wszystko) powinny stać się nieodzownym
produktem w naszych spiżarniach. Ich przygotowanie nie jest trudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz