Chyba
jednak jakiś gen kucharzenia odziedziczyłam po
babci Balbinie, bo gotowanie to jedna z czynności domowych, które
naprawdę lubię!. Babcia Balbina kucharzyła w pańskiej kuchni rodziny
Sherr-Thoss w pałacu w Dobrej. Ponoć była bardzo dobra w swoim fachu.
Nie zdążyłam poznać kuchni babci, ponieważ zmarła ona, kiedy ja miałam
trzy latka. Nie pozostawiła w spadku żadnych przepisów, a szkoda.
Niemniej ja gotuję chętnie, chociaż nie zawsze mam na to czas.
Wakacje, to dla mnie urlop i mogę wreszcie dopieścić rodzinę kulinarnie, więc wymyślam,
szukam i sięgam pamięcią do potraw z dzieciństwa. Jedną z nich są BUCHTY w
innych rejonach zwane parowcami, kluskami na parze, a jak ostatnio się
dowiedziałam , w niektórych stronach Polski w ogóle nie są znane!
Moja mama robiła je pyszne, wielkie, i jako dziecko
zjadałam nawet do 10 sztuk. Nie wiem kto nauczył mamę robienia tych klusek, czy
znała je ze swego rodzinnego domu (Sosnowiec) czy nauczyła się od swojej teściowej? Fakt,
że na Śląsku są one bardzo popularne i lubiane. Buchty, to potrawa wpisana na listę
produktów tradycyjnych woj. opolskiego. Oto co znalazłam na stronie
Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi:
„... Buchty śląskie, czyli kluski drożdżowe gotowane na
parze są znane w regionie od bardzo dawna. W podaniach ustnych informacje na
ich temat są przekazywane od wielu pokoleń. W formie pisemnej można się spotkać
z tym produktem m.in. w opowiadaniach Anny Myszyńskiej urodzonej w 1931 roku w
Kórnicy na Śląsku Opolskim. W książce pt. Śląskie rozprawianie z okolic Białej,
Głogówka i Krapkowic wspomina buchty jako postne jedzenie z czasu swojego
dzieciństwa: My dóma były jyno dwie to tej wandzonki abo z kokota boło wiankszy
kąsek. U niej robili tyż do buchetek pieczone jabłka. Tak ze dziesięć jabłek
dali do brytfany, jyno kwioltka wydłubali i tak ich postawili jeden kole
drugiego, na wierch polołli ze trzi kielnie śmietónki, pocukrowali fest,
przykryli i z boku na piecu poleku demfowali. To se z tyj śmietónki i tygo
apfelzaftu zrobiła takoł żółtoł, ganstoł sosa i tyj polołli buchetki. Pisemną
wzmiankę o buchtach możemy spotkać w Kuchni polskiej wydanej w 1965 roku przez
Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne w Warszawie. Słowo buchta jest słowem
pochodzącym z gwary śląskiej i bardzo rzadko spotykanym w literaturze pisanej.
Jest to odpowiednik kluski gotowanej na parze, co wynika z identycznych
składników i sposobu wykonania: z mąki drożdży, mleka, cukru, jaj i szczypty
soli sporządza się ciasto, pozostawia do wyrośnięcia, formuje okrągłe buchty,
układa na czystej ściereczce i gotuje na parze. O buchcie jest również mowa w
książce wydanej w miejscowości Mailand w języku niemieckim Die Schonsten
Rezepte aus Schlesien (Ładne przepisy ze Śląska) napisanej przez Marie-Luise
Neumann. Jest to zbiór starych śląskich przepisów kulinarnych. Bardzo wielu
mieszkańców Opolszczyzny wyemigrowało do Niemiec i autorka postanowiła spisać
stare tradycyjne przepisy śląskie z myślą o nich, a szczególnie o przyszłych
pokoleniach, by nie zapomniały one tradycji ojców. W wyżej wspomnianej książce
podaje składniki i przepis na wykonanie Hefeklöße, co można przetłumaczyć jako
drożdżowe kluski w gwarze śląskiej zwane buchtami. „
Niektórzy twierdzą jednak, że buchty pochodzą z
poznańskiego . Jeszcze inni porównują je do czeskich knedliczek, chociaż te
akurat robi się nieco inaczej. Nie znalazłam informacji o tym, kto i kiedy po
raz pierwszy zrobił buchty, ale ciasto wyrabiane z użyciem drożdży
znane już było w starożytnym Egipcie , był to chleb. Legenda mówi , że Nil
wylewając podmywał także nadbrzeżne spichlerze i zauważono, że w połączeniu z
warunkami atmosferycznymi mieszanina wody i mąki powiększa swoją objętość, a że
Egipcjanie byli bardzo praktyczni i szanowali pożywienie, postanowili nie
wyrzucać powstałej mieszaniny. Dosypali do niej świeżej mąki i tak to się
zaczęło.
Buchty były zapewne kolejną wariacją ciasta
chlebowego, z którego z czasem zaczęto wypiekać także bułeczki, tak bardzo
przecież podobne do klusek na parze.
Przepis na "Buchty"
1/2 kg maki,
2 jaja,
szklanka
ciepłego mleka,
5 dag
drożdży,
2 łyżki
masła.
WYKONANIE:
do ciepłego
mleka dodajemy drożdże i troszkę cukru (daje na oko) – mieszamy i odstawiamy
aż wyrosną. W międzyczasie do miski wsypujemy mąkę dodajemy jajka. Kiedy
drożdże wyrosną dodajemy je do mąki i jajek, wcześniej jeszcze dodajemy
rozpuszczone masło (przestudzone.) wyrabiamy aż ciasto będzie odchodzić od
miski (luźne musi być) . Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Przygotowujemy garnek głęboki: wlewamy wodę do połowy jego objętości, przykrywamy ściereczką płócienną (po prostu przykrywamy szmatką górę garnka i przymocowujemy sznurkiem , robimy taką pokrywkę).
Jak woda się zacznie gotować , zmniejszamy płomień pod garnkiem i z wyrośniętego ciasta formujemy nieduże kluski (większe niż knedle) kładziemy na płóciennej szmatce i przykrywamy szczelnie – najlepiej miską, bo kluski podczas parowania robią się wielkie- parujemy około 8 min. Ściągamy , układamy na talerze i polewamy jagodami ze śmietana, albo śmietaną z cukrem i cynamonem.
Przygotowujemy garnek głęboki: wlewamy wodę do połowy jego objętości, przykrywamy ściereczką płócienną (po prostu przykrywamy szmatką górę garnka i przymocowujemy sznurkiem , robimy taką pokrywkę).
Jak woda się zacznie gotować , zmniejszamy płomień pod garnkiem i z wyrośniętego ciasta formujemy nieduże kluski (większe niż knedle) kładziemy na płóciennej szmatce i przykrywamy szczelnie – najlepiej miską, bo kluski podczas parowania robią się wielkie- parujemy około 8 min. Ściągamy , układamy na talerze i polewamy jagodami ze śmietana, albo śmietaną z cukrem i cynamonem.
Buchty
możemy zjeść również zimne popijając koktajlem owocowym . Dobre są także na
drugi dzień – należy je przekroić jak bułkę , posmarować masłem i dżemem (ja
polecam ułożenie na takiej bułeczce plasterki truskawek posypane cukrem).
„Smaka” mi narobiłaś, a tu noc i spać trzeba! ♥☺ Niektórzy to jeszcze znają doskonale pod nazwą parzaki :) albo pampuchy :)
OdpowiedzUsuń