wtorek, 10 lipca 2018

Gen kucharzenia i buchty

Chyba jednak jakiś gen kucharzenia odziedziczyłam po babci Balbinie, bo gotowanie to jedna z czynności domowych, które naprawdę lubię!. Babcia Balbina kucharzyła w pańskiej kuchni rodziny Sherr-Thoss w pałacu w Dobrej. Ponoć była bardzo dobra w swoim fachu. Nie zdążyłam poznać kuchni babci, ponieważ zmarła ona, kiedy ja miałam trzy latka. Nie pozostawiła w spadku żadnych przepisów, a szkoda. Niemniej  ja gotuję chętnie, chociaż nie zawsze mam  na to czas. 
Wakacje, to  dla mnie urlop i mogę wreszcie dopieścić rodzinę kulinarnie, więc wymyślam, szukam    i sięgam pamięcią do potraw z dzieciństwa. Jedną z nich są BUCHTY w innych rejonach zwane parowcami, kluskami na parze, a jak ostatnio się dowiedziałam , w niektórych stronach Polski  w ogóle nie są znane!
Moja mama robiła je pyszne, wielkie, i jako dziecko zjadałam nawet do 10 sztuk. Nie wiem kto nauczył mamę robienia tych klusek, czy znała je  ze swego rodzinnego domu (Sosnowiec) czy nauczyła się od swojej teściowej? Fakt, że na Śląsku są one bardzo popularne i lubiane. Buchty, to potrawa wpisana na listę produktów tradycyjnych woj. opolskiego. Oto co znalazłam na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi:


„... Buchty śląskie, czyli kluski drożdżowe gotowane na parze są znane w regionie od bardzo dawna. W podaniach ustnych informacje na ich temat są przekazywane od wielu pokoleń. W formie pisemnej można się spotkać z tym produktem m.in. w opowiadaniach Anny Myszyńskiej urodzonej w 1931 roku w Kórnicy na Śląsku Opolskim. W książce pt. Śląskie rozprawianie z okolic Białej, Głogówka i Krapkowic wspomina buchty jako postne jedzenie z czasu swojego dzieciństwa: My dóma były jyno dwie to tej wandzonki abo z kokota boło wiankszy kąsek. U niej robili tyż do buchetek pieczone jabłka. Tak ze dziesięć jabłek dali do brytfany, jyno kwioltka wydłubali i tak ich postawili jeden kole drugiego, na wierch polołli ze trzi kielnie śmietónki, pocukrowali fest, przykryli i z boku na piecu poleku demfowali. To se z tyj śmietónki i tygo apfelzaftu zrobiła takoł żółtoł, ganstoł sosa i tyj polołli buchetki. Pisemną wzmiankę o buchtach możemy spotkać w Kuchni polskiej wydanej w 1965 roku przez Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne w Warszawie. Słowo buchta jest słowem pochodzącym z gwary śląskiej i bardzo rzadko spotykanym w literaturze pisanej. Jest to odpowiednik kluski gotowanej na parze, co wynika z identycznych składników i sposobu wykonania: z mąki drożdży, mleka, cukru, jaj i szczypty soli sporządza się ciasto, pozostawia do wyrośnięcia, formuje okrągłe buchty, układa na czystej ściereczce i gotuje na parze. O buchcie jest również mowa w książce wydanej w miejscowości Mailand w języku niemieckim Die Schonsten Rezepte aus Schlesien (Ładne przepisy ze Śląska) napisanej przez Marie-Luise Neumann. Jest to zbiór starych śląskich przepisów kulinarnych. Bardzo wielu mieszkańców Opolszczyzny wyemigrowało do Niemiec i autorka postanowiła spisać stare tradycyjne przepisy śląskie z myślą o nich, a szczególnie o przyszłych pokoleniach, by nie zapomniały one tradycji ojców. W wyżej wspomnianej książce podaje składniki i przepis na wykonanie Hefeklöße, co można przetłumaczyć jako drożdżowe kluski w gwarze śląskiej zwane buchtami. „

Niektórzy twierdzą jednak, że buchty  pochodzą z poznańskiego . Jeszcze inni porównują je do czeskich knedliczek, chociaż te akurat robi się nieco inaczej. Nie znalazłam informacji  o tym, kto i kiedy po  raz  pierwszy zrobił buchty, ale ciasto wyrabiane z użyciem drożdży znane już było w starożytnym Egipcie , był to chleb. Legenda mówi , że Nil wylewając podmywał także nadbrzeżne spichlerze i zauważono, że w połączeniu z warunkami atmosferycznymi mieszanina wody i mąki powiększa swoją objętość, a że Egipcjanie byli bardzo praktyczni i szanowali pożywienie, postanowili nie wyrzucać powstałej mieszaniny. Dosypali do niej świeżej mąki i tak to się zaczęło.
Buchty były zapewne kolejną wariacją  ciasta chlebowego, z którego z czasem zaczęto wypiekać także bułeczki, tak bardzo przecież podobne do klusek na parze.

Przepis na "Buchty"

1/2 kg maki,
2 jaja,
szklanka ciepłego mleka,
5 dag drożdży,
2 łyżki masła.


WYKONANIE:
do ciepłego mleka dodajemy drożdże i troszkę cukru (daje na oko) – mieszamy i odstawiamy aż wyrosną. W międzyczasie do miski wsypujemy mąkę dodajemy jajka. Kiedy drożdże wyrosną dodajemy je do mąki i jajek,  wcześniej jeszcze dodajemy rozpuszczone masło (przestudzone.) wyrabiamy aż ciasto będzie odchodzić od miski (luźne musi być) . Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Przygotowujemy garnek głęboki: wlewamy wodę do połowy jego objętości, przykrywamy ściereczką płócienną (po prostu przykrywamy szmatką górę garnka i przymocowujemy sznurkiem  , robimy taką pokrywkę).
Jak woda się zacznie gotować , zmniejszamy płomień pod garnkiem i z wyrośniętego ciasta formujemy nieduże kluski (większe niż knedle) kładziemy na płóciennej szmatce i przykrywamy szczelnie – najlepiej miską, bo kluski podczas parowania robią się wielkie- parujemy około 8 min. Ściągamy , układamy na talerze i polewamy  jagodami ze śmietana, albo śmietaną z cukrem i cynamonem.
Buchty możemy zjeść również zimne popijając koktajlem owocowym . Dobre są także na drugi dzień – należy je przekroić jak bułkę , posmarować masłem i dżemem (ja polecam ułożenie na takiej bułeczce plasterki truskawek posypane cukrem).

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Lody, lody dla ochłody!!!


Ten okrzyk przywodzi mi na myśl  wakacje spędzane z rodzicami i rodzeństwem nad  polskim morzem.  Pomiędzy rozłożonymi  na plaży kocami i parawanami dzielnie przedzierał się człowiek w białym fartuchu  z  wielkim pudłem  pełnym lodów  „Bambino”


Do dnia dzisiejszego lody to ulubiony  mój deser.  Komu więc  zawdzięczamy  ten  przysmak?  Historycy twierdzą, że ojczyzną lodów są Chiny. To właśnie tam jeszcze przed  naszą erą   wyprawiano się  wysoko w góry po śnieg  i lód  by później  zrobić coś, co można uznać za przodka naszego sorbetu.  Do  śniegu lub pokruszonego lodu dodawano  świeże owoce i miód. Naczynie, w którym serwowali deser było wykładane saletrą. Dzięki temu przysmak dłużej zachowywał swoją temperaturę. Taki przepis na lody przywiózł do Włoch Marco Polo.  Włosi  udoskonalali go przez następne lata.  Natomiast za sprawą włoskiej księżniczki   Katarzyny  Medycejskiej- żony Henryka II- tajemnicę produkcji „śniegu bogów” poznał francuski dwór.  Wkrótce  lody zagościły na stołach innych europejskich monarchów. Króla  Anglii Karola I oszołomiły do tego stopnia, że zaoferował on swojemu osobistemu kuchmistrzowi dożywotnią pensję w zamian za trzymanie w tajemnicy przepisu na ten  rarytas. Tak, tak lody pierwotnie były obecne tylko na stołach możnowładców, gawiedź poznała ich smak dzięki  przedsiębiorczości pewnego Włocha, który w 1670 roku otworzył w Paryżu legendarne Cafe Procope, w którym to serwował swoje pyszne i przełomowe sorbety mieszkańcom miasta. Kawiarnia istnieje do dnia dzisiejszego . A bywały w niej takie sławne persony jak : Jan Jakub Rousseau, Voltaire,   Robespierre Danton . Z kolei w XIX wieku można tu było spotkać Ferenca Liszta, Fryderyka Chopina i George Sand .



Pierwszy wydruk przepisów na lody pojawił się w formie wydanego 20 lat później traktatu „Lo Scalco alla Moderna”. To jedno z pierwszych na świecie źródeł, które podaje przepis na  ten specjał. Według siedemnastowiecznej receptury przyrządza się go ze śniegu, cukru, soli, soku cytrynowego i wybranych owoców, a także z czekolady i cynamonu. W traktacie pojawia się również wzmianka o mlecznym sorbecie, który był prawdopodobnie pierwowzorem dzisiejszych lodów wysławiającego moc mrożonych deserów.
W Polsce lody pojawiły się dopiero w XVIII w.  Z pierwszymi wzmiankami o lodach spotykamy się w „Kucharzu doskonałym” – książce kucharskiej  napisanej przez Wojciecha Wielądko . 
Smak lodów przywołuje  obrazy z dzieciństwa i to nie tylko te wakacyjne.  Pamiętam opowiadania mamy o tym jak  to jej rodzice zajmowali się sprzedażą lodów robionych własnoręcznie w  ich sosnowieckim mieszkaniu.   Jak chodziła ze swoim ojcem  po  wielkie tafle lodu, które następnie składano w piwnicy i przesypywano  trocinami lub sianem, a potem używano  przy produkcji lodów. Nie mogę sobie jednak przypomnieć jak ten proces produkcji   przebiegał. Wiem  tylko, że bardzo długo w naszej piwnicy stała maszynka do robienia lodów.  Być może  wykonywano to w  sposób zbliżony do tego znalezionego w internecie ;
 „W spory ceber nasypać na dno warstwę grubo tłuczonego lodu, mocno go soląc, potem ustawić puszkę lub puszki, w których lody mają się zamrażać, utłoczyć w koło nich drobny lód mocno osolony, ceber w dnie winien mieć otwór zatykany szpontem do wypuszczania wody z topniejącego lodu.”  

Babcia Wanda i moja mama sprzedają lody na jednej z ulic Sosnowca




Mój wypróbowany sposób na sorbet ;

Składniki:
szklanka  ulubionych owoców ( jagody, maliny, truskawki,poziomki, banany)
kostki lodu ( na początku 5 dużych kostek)
cukier  do smaku
Wykonanie:
Wszystkie składniki wrzucamy do miksera i miksujemy na gładką masę , jeżeli masa będzie za gęsta dodajemy kostki lodu , a jeżeli będzie za rzadka dodajemy owoców. Nakładamy łyżką do lodów na talerze lub do pucharków. ozdabiamy według własnego upodobania.
Uwaga: jeżeli do masy owocowo – lodowej dodamy śmietany lub jogurtu otrzymamy pyszne lody!!!!



Przepis na lody waniliowe, który znalazłam na stronie www. gotuj.pl:
Czas przygotowania: 25 minut
Kaloryczność: 175 kcal
Ilość porcji: 4
Składniki
  • 1/2 laski wanilii
  • 1/4 l mleka
  • 1/4 l śmietanki
  • 4 żółtka
  • 4 łyżki cukru
Etapy przygotowania:

Laskę wanilii naciąć delikatnie wzdłuż na pół i za pomocą ostrego noża wyłuskać ziarenka. Mleko i śmietankę zagotować z ziarenkami oraz laską wanilii. Żółtka ubić z cukrem na puszysty krem. Z mleka usunąć laskę wanilii.
Do ubitych żółtek wlewać gorące mleko ze śmietanką, cały czas miksując na małych obrotach. Masę podgrzać chwilę na wolnym ogniu, nie przerywając mieszania, aby zgęstniała, ale nie zagotowała się.
Zdjąć z ognia i ostudzić, ciągle mieszając. Zimną masę przełożyć do płaskiego naczynia i wstawić do zamrażarki na kilka godzin.
Podczas zamrażania lody mieszać kilkakrotnie, później pozostawić w zamrażalniku do całkowitego zamrożenia.
I bardzo prosty przepis na lody cytrusowe też znaleziony w internecie (http://metromsn.gazeta.pl)
1 duża, soczysta pomarańcza
- 2 limonki
- 175 g cukru pudru (szklanka plus dwie łyżki stołowe)
- 600 ml śmietany kremówki 30 proc.

Przygotowanie :
Zetrzyj skórkę z pomarańczy i z jednej limonki. Wyciśnij cały sok z cytrusów i dodaj go do cukru. Mieszaj aż cukier się rozpuści. Dodaj śmietanę. Ubij wszystko na puszystą masę i włóż do pojemnika z pokrywką. Mroź od trzech do pięciu godzin. Wyciągnij na 15-20 minut przed podaniem.