Zakąska do wódki, lekarstwo na
kłopoty trawienne i odporność, poprawiacz nastroju i świetny pokarm dla
walczących armii…
O
czym mowa? O piernikach moi mili. O ciasteczkach, które nieodłącznie
kojarzą się nam ze świętami Bożego Narodzenia i dzieciństwem. Każdy z nas chyba
pamięta, jak pacholęciem będąc, z wywieszonym językiem malował na brązowych
ciasteczkach, co wyobraźnia podpowiadała. W mojej rodzinie tradycja zdobienia
ciastek (bo niekoniecznie były to pierniki) przechodzi z pokolenia na pokolenie. Nawet dzisiaj,
mimo iż w najbliższej rodzinie dzieci już całkiem dorosłe, na zdobienie
ciasteczek chętnie się piszą. W domu rodzinnym piekliśmy tak zwane „ciastka z
dziurką”, które później wieszało się na choince. Ponoć najlepsze pierniki
piekła ciocia Anna, jedna z sióstr mojej macierzystej babci. Moi kuzynowie
jeszcze dzisiaj wspominają, jak czekali w przedświąteczne dni na
wizytę ciotki, bo zawsze przywoziła pudełko pysznych pierników – oczywiście do
świąt nie miały prawa dotrwać.
A skąd wziął się piernik?
Nazwa
pochodzi prawdopodobnie od słowa „pierny”, czyli pieprzny, ponieważ dawniej do
piernika dodawano pieprzu. W Polsce znany już od średniowiecza, chociaż wtedy
ciasto pieczone z mąki i miodu nazywano miodownikiem, a dopiero później, jak
chce legenda, przez przypadek jeden z toruńskich czeladników piekarskich
niejaki Niclos Czan, wsypał do ciasta korzenne przyprawy. Tak oto swojski
miodownik stał się ciastem wykwintnym i trafił na szlacheckie stoły. Toruńskie
pierniki stały się niemniej słynne niż te norymberskie. Ślad tego pozostał w
przysłowiu: „Gdańska gorzałka, toruński piernik, krakowska panna, warszawski
trzewik – najlepsze rzeczy w Polsce”.
Lecznicze właściwości pierników
Jeden
z pierwszych polskich przepisów na te ciasteczka pochodzi z XVIII w. Zamieszczono go w poradniku lekarskim, ponieważ uważano wówczas, że wspomagają one trawienie
i likwidują zaparcia (czyli na świąteczne obżarstwo jak znalazł!).
„Weź
miodu przaśnego, ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej
sporo i wody, smaż powoli szumując, aż będzie gęsty, wlej do niecki, przydaj imbieru białego,
gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek
cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z grubsza
jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej, ile potrzeba,
umieszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potym wyłóż na stół,
gnieć jak najmocniej, przydając mąki ile potrzeba, potym nakładź cykaty
krajanej albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przegnieć i zaraz
formuj pierniki, wielkie według upodobania porobiwszy, możesz znowu po wierzchu
tu i ówdzie wtykać cykatę krajaną, do wierzchu pozyngowawszy piwem kłaść do
pieca i wyjąwszy je jak się przepieką, znowu je zyngować miodem z piwem
smażonym i znowu po wsadzeniu do pieca”.
Zawarte w ciastkach miód i ostre przyprawy pomagają także przy przeziębieniach i
wzmacniają odporność, poprawiają nastrój. Leczniczą moc pierników miał poznać na
własnej skórze król szwedzko-norwesko-duński Jan Oldenburg (duń. Hans).
Ponieważ, króla dręczył wyjątkowo zły nastrój, lekarz zaordynował mu pierniki.
Zachowały się informacje o tym, że jedna z kopenhaskich aptek przesłała królowi
Hansowi parę kilogramów korzennych pyszności. Pogłoska o tym, że pierniczki
łagodzą nastrój, przetrwała do naszych czasów. Warto więc mieć w domu pudełko
tych miodowych ciasteczek.
Pierniki to nie tylko słodycz.
W
dawnych wiekach przyprawy korzenne były cennym towarem. Niestety miejsca, w
których je przechowywano, pozostawiały wiele do życzenia. Zimne, wilgotne
piwnice powodowały, że zgromadzone zapasy zaczynały pleśnieć. Doskonałą
„spiżarnią” okazał się właśnie piernik. Do ciasta ugniecionego z wody, mąki i
miodu dodawano pieprz, cynamon, kardamon, gałkę muszkatołową, anyż. Upieczone
ciasto można było przechowywać bardzo długo, a gdy potrzeba było przyprawić danie,
po prostu rozkruszano piernik i gotowano z potrawą. W ten sposób powstawał sos o korzennym smaku.
Trwałość
ciasta okazała się także zbawienna dla wojska. Spore zapasy pierników zabierano
na wojenne wyprawy zamiast sucharów. W trakcie szlacheckich uczt były wykwintną
zakąską do wina i wódki. Wspomina o tym ta oto oda:
„O pieprznym chlebie – czyli pierniku
toruńskim”:
[..] Jakąż mi ślinkę do ust owo
ciasto pieprzne napędza!
Malarz twój piękny ten kształt,
sławny Toruniu, mu dał.
Zdrowszej ponad ów chleb,
rozkoszniejszej strawy nie szukaj;
w nim masz posiłek i w nim uzdrawiający
masz lek.
Jeśli gorzałki ci łyk o poranku serce
raduje,
każ, by z gorzałką wraz piepreny
podano ci chleb.
Jeśli z wieczora chcesz mieć
smakowite wety na stole,
pomnij, by pieprzny ów chleb także
się znajazł śród nich.
Chleb ten kupuje nie tylko poczciwy
kraju mieszkaniec;
do cudzoziemskich stron okręt go wozi
i koń.[…]
Szlachecka
tradycja nakazywała, by w momencie narodzin córki zagnieść ciasto piernikowe i
upiec je w dniu jej ślubu.
Piernik i dyplomacja
To
korzenne ciasto odegrało także swoją rolę w dyplomacji. Posłużyło jako swego
rodzaju łapówka w kontaktach ze Szwedami w sprawie długów miasta Torunia. Gdy w
XVIII w. miasto zajęli Prusacy, piernikarze piekli ciastka z podobizną Tadeusza
Kościuszki, by w ten sposób dać wyraz swojemu patriotyzmowi. Jedna z legend
opowiada, jak to pewnemu posłowi obcego państwa, wracającemu z Torunia do domu,
urwało się koło w karecie. Torunianie zastąpili go wielkim okrągłym piernikiem
i podróżnik wrócił szczęśliwie do rodziny. Potwierdzony historycznie jest natomiast
dar, jaki otrzymała Katarzyna II – ogromny piernik (długi na 2 m, gruby na 30
cm) wart 300 ówczesnych talarów, czyli równowartość dobrego gospodarstwa.
Pierniki
to także małe dzieła sztuki, zwłaszcza te figuralne, wypiekane z bardzo
twardego ciasta. Formy do ich produkcji niegdyś wykonywali znani snycerze.
Kształt ich ma pewne symboliczne znaczenie, nawet we współczesnych czasach:
serce piernikowe dajemy osobom, które darzymy sympatią, aniołki symbolizują
dobro i chętnie wręczmy je dzieciakom, piernikowe świnki mają symbolizować
bogactwo.
Może
warto więc znaleźć w przedświątecznym szaleństwie troszkę czasu, zagnieść
ciasto piernikowe i uszczęśliwić bliskich takimi własnoręcznie zrobionymi
pierniczkami? Ja polecam wypróbowany przeze mnie przepis, oparty na
staropolskiej recepturze znalezionej w książce „Moda bardzo dobra smażenia
różnych konfektów”:
10
goździków, 5 ziaren kardamonu ucieram w moździerzu, do tego dodaję 1 łyżeczkę
cynamonu mielonego, 0,5 łyżeczki zmielonego imbiru, 0,5 łyżeczki startej gałki
wszystko jeszcze raz ucieram. Na koniec dorzucam skórkę startą z jednej
cytryny. Osobno ucieram 3 jajka ze szklanką cukru, wsypuję do tego mieszankę
przypraw, dolewam ¼ l miodu, mieszam, a potem dosypuję mąki tyle ile „weźmie”,
czyli tak by wyrobić gładkie ciasto. Można dodać też łyżeczkę proszku do
pieczenia. Odstawiam ciasto na
przynajmniej 24 godziny (można i tydzień w lodówce trzymać), następnie
rozwałkować na grubość 0,5 cm i wykrawać foremkami ciasteczka. Piec w
piekarniku rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza, około 10-15 minut. Ozdabiać jak
komu w duszy zagra.