sobota, 16 grudnia 2023

Pierniczki od Kamili

Niedawno odwiedziłam jedną z moich znajomych  Basię B. Z Basią łączą nas wspólne zainteresowania genealogiczne. Jej przodkowie pochodzą z dawnych Kresów Wschodnich, z Kołomyi.  Rodzinę miała bardzo zacną i jak to na Kresach bywało, jej członkowie pochodzili  z różnych stron Europy. Jedna gałąź rodu ma pochodzenie węgierskie i właśnie przedstawicielka tej gałęzi  rodu Gludovicsów (czyt. Gludowiczów) będzie bohaterką tego wpisu. 

Wiedziałam, że Basia jest w posiadaniu ogromnej liczby przepisów kulinarnych, które od XIX w. skrzętnie gromadziły jej przodkinie. Genealogiczna brać poznała już smak przepysznego Tortu rumuńskiego, a ja bardzo chciałam zobaczyć oryginały przepisów na słynne węgierskie pagacze i inne pyszności. 

Jako że okres przedświąteczny, przeglądając z wielkim zainteresowaniem segregator z przepisami, szczególną uwagę zwracałam na przepisy na świąteczne pierniczki. Było ich tam całkiem sporo. Aż dziw bierze, że przetrwały tyle lat, tułaczkę ze Wschodu na Zachód i liczne przeprowadzki, już tu na Opolszczyźnie. Oto jeden z nich. Przepis na pierniczki od Kamili, zapisany ręką 2 x prababci Basi  Anny Kornickiej z domu Glubinovics.

 


Kim była owa Kamila? Siostrą Anny, czyli cioteczną 2x prababcią Basi. Kamila mieszkała także w Kołomyi i wyszła za mąż za Adolfa Sokola. A tak wyglądała autorka naszego przepisu w latach młodości, kiedy to zapewne powstał przepis na pierniczki. 

 


Oczywiście przepis wypróbowałam, pierniczki upiekłam. Są przepyszne i w sumie łatwe  do upieczenia, a także niedrogie.




 

 
Pierniczki od Kamili 
(przepis z Kołomyi XIX w.)
 

 Miodu 3 łyżki, 5 jaj, 1/2 funta cukru, małą łyżeczkę sody, łyżkę masła, kwartę mąki, do zapachu korzenia, goździków, cynamonu , cytrynowych skórek.
 

Tak brzmi oryginalny przepis. Przystępując do jego realizacji, przyjęłam, że funt ma około 450 gramów. Masła dałam ciut więcej niż łyżkę, za to jajek mniej, bo 3 sztuki. Oczywiście wszystko trzeba wyrobić na gładką masę. Piekłam 10 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Wyszła ich całkiem spora ilość. Zachęcam do wypróbowania.

A Wy, czy macie, czy stosujecie jakieś przepisy waszych prababek? Z którego roku pochodzi najstarszy przepis kulinarny w Waszych domach?

Napiszcie w komentarzach pod postem.